Za mną chyba najtrudniejszy tydzień w moim życiu. Trochę lat mam, wiele wydarzeń radosnych, smutnych, nieraz tragicznych i beznadziejnych siłą rzeczy przeżyłem. Ale chyba żadne nie spowodowały takiego ogromu sprzecznych emocji.
Złość – jak mogło do tego zdarzenia dojść na oczach tysięcy osób przed sceną, a pewnie dziesiątek tysięcy, jak nie milionów przed telewizorami. Kto do tego dopuścił, dlaczego żadne służby nie pilnowały tego wydarzenia? Kto jest temu winien?
Smutek – został zamordowany człowiek, praktycznie mój rówieśnik. Kiedyś mieliśmy okazję się poznać i skorzystać z jego otwartości dla innych. Organizowaliśmy z dziećmi akcję na rzecz dzieci ulicy w Kenii i Pan Prezydent Paweł Adamowicz nam w tym pomógł. Ba więcej, uczestniczył w zakończeniu imprezy, na scenie na Targu Węglowym w Gdańsku, czyli dokładnie w tym samym miejscu, w którym dosięgło go ostrze noża i zakończyło jego życie.
Podziw – dla rodziny zmarłego Prezydenta Pawła Adamowicza, dla jego współpracowników, wychowanków, dla większości mieszkańców Gdańska – w trakcie tych wszystkich uroczystości nie było widać nienawiści, złości, złych słów. Nikt nie próbował się usprawiedliwiać, że ona/on może, że ma prawo być zły, nienawidzić, bo została zamordowana najbliższa osoba, szef, przyjaciel. A takie usprawiedliwienia złych zachowań mieliśmy już okazję słyszeć. Jeden ze współpracowników idzie do Matki zabójcy, bo ona również jest ofiarą, w tym przypadku swojego własnego syna. Stąd się bierze ten mój podziw – naprawdę można inaczej. Czy ból najbliższych Pana Pawła jest mniejszy niż innych ludzi których dotknęła tragedia – nie. Czy był mniej bliski, mniej kochany dla swojej rodziny niż w innych przypadkach – nie. Stałem na Placu Solidarności podczas budowania serca ze zniczy. Ogrom ludzi, żadnych wypowiedzi szerzących nienawiść, żadnych rozliczeń. Cisza i skupienie. I podziw dla Żony Pana Pawła i ich Córki. Wielka odwaga. W takim momencie wystąpiły publicznie i powiedziały, że go bardzo kochają, ale zaapelowały o czynienie dobra, a nie nienawiści. Wszyscy stali i płakali. Wszyscy tego potrzebowali. Cudowne przeżycie, mimo smutku i cierpienia.
Nadzieja – chyba najważniejsza z mojego punktu widzenia. Nadzieja na to, że przeżywanie nawet takich tragicznych wydarzeń może wyglądać inaczej. Nie musi być przesycone nienawiścią, chęcią zemsty.
W piątek wieczorem, zadzwonił do mnie Kolega z Warszawy, niewątpliwie Ważny Menadżer w dużej instytucji finansowej. I bez żadnego dziwnego wstydu, czy udawania, łamiącym się od płaczu głosem powiedział: „ Daniel, nie jestem w stanie od niedzieli wziąć się w garść, nie potrafię zrozumieć jak mogło coś takiego się wydarzyć. Trzymajcie się tam w Gdańsku, bo Wy jesteście blisko tego wszystkiego i Was to jeszcze bardziej dotyka. Pozdrów Martę, bo jak widzę ona też to przeżywa bardzo mocno”. Dziękuję bardzo za ten telefon. Nigdy bym się nie spodziewał, że taki telefon w tych dniach otrzymam. Relacja czysto biznesowa. Ten telefon zrobił na mnie wielkie wrażenie i uzmysłowił tak naprawdę jedną ważną rzecz.
Przecież dokładnie te wszystkie elementy składają się na nasze codzienne życie biznesowe: Złość, Smutek, Podziw, czy Nadzieja.
Potrafimy się bezsensownie tępić i nienawidzić. Bez jakiegokolwiek spojrzenia na drugą stronę. Nazywamy się złodziejami i zdrajcami, dlatego, że ktoś wybrał inną drogę. Ani nas nie zdradził, ani nic nam nie ukradł. Po prostu klient wybrał kogoś innego. Nie wszystko można wygrać, nie wszystko można kupić. I mam nadzieję, że właśnie te wszystkie wydarzenia tak tragiczne w swoim przebiegu, pozwolą również nam spojrzeć na to wszystko inaczej i może czasami odpuścić, powiedzieć zaczarowane słowo „Przepraszam”.
Moja nadzieja w głównej mierze jest skierowana na ludzi młodych. Tak wielu ich widać w tych ostatnich dniach na ulicach Gdańska, spokojnych, zamyślonych, wyważonych. Jak patrzę na zespół Pana Pawła Adamowicza, to nie mam cienia wątpliwości, że był dobrym menadżerem. Potrafił zarządzać swoimi ludźmi, potrafił ich wychowywać do robienia rzeczy ważnych, do podejmowania decyzji, nie poddawania się z powodu jakichkolwiek przeciwności losu. I to widać dzisiaj. W sposobie wypowiadania się, podejmowanych działaniach. Po prostu w natłoku tych tragicznych wydarzeń robili to, czego nauczył ich jak sami podkreślają ich „SZEF”. I takich młodych ludzi jest wokół wielu i oni są w stanie zmienić ten świat, również biznesowy. Ktoś powie „sekta” skupiona wokół jednej osoby, a nie firma, nie instytucja. A według mnie właśnie fajna firma, dobrze zarządzana. Młodzi ludzie mieli pracując z Nim, szansę nauczyć się wykonywania nie tylko trudnych zadań, ale również podejmowania decyzji i brania na siebie za te decyzje i ich wykonanie odpowiedzialności. I nauczył ich tego właśnie ich SZEF.
Bodajże trzynaście lat temu Pani Bożena Dołęgowska- Wysocka zaproponowała mi napisanie do Gazety Ubezpieczeniowej serii 4 artykułów poświęconych szeroko pojętemu zarządzaniu. Ostatni artykuł z tej serii zatytułowałem „Człowieczeństwo”. Ukazał się w świątecznym wydaniu Gazety na stronie tytułowej. Nadal uważam, że właśnie człowieczeństwo jest najprostszą i najbardziej skuteczną metodą zarządzania i prowadzenia biznesu.
I właśnie w tym wszystkim co dzieje się dzisiaj, pomimo tragedii, nieszczęścia, dominuje człowieczeństwo – w postawie rodziny Pawła Adamowicza, jego współpracowników i zwykłych ludzi. I to mnie napawa największym optymizmem i jest źródłem mojej nadziei.