Fikcja ubezpieczeń zdrowotnych – to nie są żarty, to się dzieje naprawdę. Nie idźmy tą drogą.

Chcielibyśmy podzielić się naszymi spostrzeżeniami związanymi z ubezpieczeniami zdrowotnymi. Sprawa w tym przypadku dotyczy specyficznego elementu ubezpieczeń zdrowotnych czyli medycyny pracy. Co do zasady bardzo kibicujemy rozwojowi ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce. Czasami wyrażamy swoją opinię negatywną co do rzeczywistości tego rozwoju (artykuł: Wielka FIKCJA? Ubezpieczenia zdrowotne w Polsce na Linkedin). Ale momentami nasz optymizm potrafi być bardzo skutecznie zgaszony chociażby poprzez zapisy i postanowienia w otrzymywanych ofertach od Ubezpieczycieli.

Nie jest naszym celem „znęcanie” się nad określonym Ubezpieczycielem, bardziej chodzi nam o przedstawienie problemu, który może znacząco wpłynąć na ponoszone przez Pracodawcę koszty ubezpieczenia zdrowotnego, a w konsekwencji rezygnację z tych dodatkowych benefitów na rzecz swoich pracowników. Dlatego nazwa Ubezpieczyciela została ukryta pod XXX

Ale może po kolei. Najpierw fakty:

Zwróciliśmy się na rynek z zapytaniem ofertowym na ubezpieczeni zdrowotne dla pracowników Spółki X. Szeroki zakres ubezpieczenia z medycyną pracy, składka w 100% finansowana przez Pracodawcę, 115 zatrudnionych osób. Ciekawa grupa, może nie ogromna, ale w pełni finansowana składka, wysoka partycypacja. Żyć nie umierać.

Otrzymaliśmy kilka ofert od Ubezpieczycieli. Lepszych i gorszych. Standard. Naszą uwagę przykuła oferta Firmy Y. Solidnie przygotowana, atrakcyjny zakres, najniższa cena. Bez dwóch zdań po wprowadzeniu danych do tabeli porównań najkorzystniejsza oferta dla Klienta. Myślimy sobie: Jest dobrze. Klient będzie w pełni zadowolony. Pozostaje jeszcze jeden drobiazg – zapisy w ofercie i w OWU.

I tutaj powstaje lekki niepokój. Jakieś nowe zapisy, wskaźniki. A brzmiało to dokładnie tak:

1. Za ochronę obejmującą udzielenie świadczenia ubezpieczeniowego, polegającego na wykonaniu profilaktycznych badań wstępnych medycyny pracy zgodnie z definicją podaną w Katalogu Świadczeń na podstawie skierowania wystawionego przez Ubezpieczającego, który w kolejnych 3 miesiącach nie został objęty ochroną ubezpieczeniową jako Główny Ubezpieczony w innym wariancie ubezpieczenia Towarzystwo XXX naliczy składkę dodatkową w wysokości 300 zł. (wariant Wstępna Medycyna Pracy) Naliczenie składki, o której mowa powyżej nastąpi po upływie trzech miesięcy od zakończenia miesiąca, w którym zgłoszono Ubezpieczonego do ochrony ubezpieczeniowej na podstawie skierowania na wstępne badania medycyny pracy.

2. Towarzystwo XXX ma prawo naliczyć jednorazową składkę, o której mowa w pkt 1., również wówczas, gdy:

a. Ubezpieczony, który otrzymał świadczenie ubezpieczeniowe – profilaktyczne badania wstępne medycyny pracy – zrezygnuje z ochrony ubezpieczeniowej w ramach jednego z wariantów ubezpieczenia przed zakończeniem okresu na jaki dana umowa była zawarta (dla umów zawieranych na okres 12 miesięcy) lub,

b. okres objęcia ochroną tego Ubezpieczonego w ramach jednego z wariantów ubezpieczenia będzie krótszy niż 12 miesięcy (dla umów ubezpieczenia zawieranych na okres dłuższy niż 12 miesięcy), chyba, że wynika to z końca okresu na jaki dana umowa była zawarta, z zastrzeżeniem punktu 3.

3. Towarzystwo XXX ma prawo naliczyć jednorazową składkę, o której mowa w pkt 1., również wówczas, gdy liczba wstępnych badań lekarskich z zakresu medycyny pracy (WMP) przekroczy w okresie ubezpieczenia podany przez Ubezpieczającego poziom wskaźnika WMP we wniosku ubezpieczeniowym o 5%

PROGNOZOWANY WSKAŹNIK WMP: 10%

Powołaliśmy wewnętrzną komisję śledczą, na której czele stanęła @Marta Zdzińska. To takie modne dzisiaj, że postanowiliśmy sprawdzić skuteczność działań w ten sposób poczynionych. I było warto.

Okazuje się, że ten Ubezpieczyciel właściwie w każdym jednym przypadku jest w stanie zgodnie z zapisami umownymi obciążyć Klienta wielokrotnie dodatkowa składką w wysokości 300 złotych za każdego pracownika. O ile punkt 1 jest faktycznie standardowym zapisem, jeżeli Pracodawca zrobi wstępne badanie pracownikowi ale nie odprowadzi za niego składki musi za to zapłacić. Okej. Jednak punkt 2 jest w naszej opinii punktem przekreślającym ideę i jakikolwiek sens ubezpieczenia zdrowotnego w formie ryczałtowej opłaty za Medycynę Pracy. Jeżeli pracownik odejdzie od Pracodawcy w okresie krótszym niż 12 miesięcy, to Ubezpieczyciel może dodatkowo go ukarać żądając dodatkowej opłaty? To po co kupować taki produkt. W naszej opinii największym atutem takiego rozwiązania jest to, że pracodawca może zaplanować miesięczny koszt medycyny pracy na pracownika. Wie dokładnie, że nie będzie sytuacji w której zatrudni pracownika, zrobi badania za 200 zł i ten pracownik odejdzie po 3 miesiącach. Tylko za tego pracownika zapłaci 75 zł. Ale za innych też będzie płacił tyle, nawet jak mają jeszcze bardzo długo ważne badania. To ubezpieczyciel ma to wkalkulować w składkę. Co to za ubezpieczenie. To tak jakby w ubezpieczeniu samochodu znalazł się zapis „Jeżeli szkody w roku polisowym przekroczą składkę roczną doliczymy 5 000 zł, żeby być mniej stratnym, albo żeby jeszcze zarobić” Podsumowując jeżeli u pracodawcy kilku pracowników pracowało mniej niż 12 msc to ubezpieczyciel widząc pod koniec roku, że jest na granicy rentowności wzywa Pracodawcę do opłacenia dodatkowej składki .

I kluczowym elementem jest wskaźnik WMP przyjęty w tej ofercie jako 10%. Bez pytania klienta o plany rozwojowe, o rotację zatrudnienia w spółce. Ot tak przyjęto, bo czemóż nie. Potem tylko znajduje się zapis że jest to liczba wstępnych badań lekarskich z zakresu medycyny pracy (WMP) i jeżeli przekroczy w okresie ubezpieczenia podany przez Ubezpieczającego poziom wskaźnika WMP we wniosku ubezpieczeniowym o 5%, to ubezpieczyciel ma prawo pobrać tą dodatkową składkę ubezpieczeniową w wysokości 300 złotych za każdą osobę.

I żeby nie było wątpliwości to przekroczenie o 5% nie dotyczy pełnej liczby pracowników, tylko 5 % z tych 10% wskaźnika, co powoduje, że przy 100 osobach zaczynamy dzielić ludzi już na części i na przykład „pół człowieka” może mieć wpływ na naliczenie dodatkowej składki. Pozostaje pytanie: które pół jest gorsze, ale to już pozostawmy anatomom.

Rozpoczęła się wymiana korespondencji pomiędzy nami, a Ubezpieczycielem. Im dalej tym było weselej. O ile w rozmowie telefonicznej jakoś się to składało, to gdy poprosiliśmy o maila w tej sprawie, to w pisemnej odpowiedzi było wiele tekstu, ale brak było jakiejkolwiek odpowiedzi. Może poza sformułowaniami, że konkurencja to dopiero robi…:

„Jeśli obecnie klient ma YYY to zapisy w tej kwestii mogą mieć bardziej rygorystyczne od tych które my proponujemy lub takie same – nie wiem dokładnie co mogą mieć ale na pewno takie zapisy YYY stosuje. Siedzi ze mną kolega, który w YYY miał tego klienta i zapewnia, że takie zapisy klient musi mieć, także myślę, że nie będzie to dla nich obce”

Sprawdziliśmy to. Takich zapisów nie ma u wskazanego w mailu dostawcy i nie są stosowane również na rynku, a przynajmniej nie u oferentów od których w ostatnim czasie otrzymywaliśmy oferty. A dodatkowo aktualna umowa klienta to nie umowa ubezpieczenia, tylko usługi abonamentowe i jak wiemy dotyczą jej inne kwestie prawne niż w przypadku umowy ubezpieczenia.

Nie usatysfakcjonowani drążyliśmy temat dalej. Zwróciliśmy się do zarządu Ubezpieczyciela z prośbą o wyjaśnienie tych zapisów.

Czy ktoś jest mi w stanie to wytłumaczyć. Bo chyba jestem lekko tępy. Dla mnie zatrudnianie nowych pracowników nie jest rotacja tylko rozwojem.

Szybka odpowiedź:

Prośba o pilne wyjaśnienie brokerowi jego wątpliwości. Informacyjnie – broker Certo do tępych nie należy

No to nadzieja, że wreszcie zacznie się coś dziać. Ba mamy na piśmie potwierdzenie, że nie należymy do tępych. Jest ok.

Ale niestety dalej już było tylko gorzej i śmieszniej. Ba zdradzono nam również najbardziej skrywaną przez Ubezpieczycieli tajemnicę czyli sposób obliczania składki ubezpieczeniowej. Poniżej w dokładnym cytacie:

Na przykładzie cen z oficjalnego cennika WOMP w …………, dla przykładowych 3 stanowisk pracy tego klienta (przyjąłem te usługi, które wynikają z minimum ustawowego zakresu badań – wg tego co mam w pamięci):

1. Kierownik:

a. Konsultacja orzecznika 40 zł

b. Konsultacja okulisty 32-45 zł

c. Psychotechnika 162,60 zł

d. EKG 15 zł

e. Cholesterol 5 zł

Razem: 255-270 zł jeśli nic lekarz nie zleci dodatkowo

2. Przedstawiciel handlowy:

a. Konsultacja orzecznika 40 zł

b. Konsultacja okulisty 32-45 zł

c. Psychotechnika 162,60 zł

Razem: 235-250 zł jeśli nic lekarz nie zleci dodatkowo

3. Magazynier:

a. Konsultacja orzecznika 40 zł

b. Konsultacja okulisty 32-45 zł

c. Konsultacja neurologa 40 zł

d. Psychotechnika 162,60 zł

Razem: 265-290 zł jeśli nic lekarz nie zleci dodatkowo

To są kwoty wyłącznie usług w placówce, bez uwzględnienia kosztów związanych z naszą obsługą, umówieniem etc. Kwoty są zdecydowanie wyższe od tych, o których Pan pisze. To są koszty pewne, które TU ponosi jeszcze zanim zobaczy pierwszą składkę za danego Ubezpieczonego. Oczywiście, gdy klient się rozwija i zatrudnia kolejne osoby i są one obejmowane ochroną, to płaci za nie składkę, ale nie zapominajmy, że te osoby po zgłoszeniu do ubezpieczenia korzystają również ze świadczeń innych niż medycyna pracy.

Czyli już wiemy w jaki sposób Ubezpieczyciel kalkuluje składkę. Znajduje na stronie internetowej ceny badań MP w danym mieście, dorzuca swoje koszty i sprzedaje klientom jako ubezpieczenie zdrowotnego. Czyli cały misterny plan spalił na panewce. Musi być drożej, ale za to w formie ubezpieczenia. Ja się cieszę, że na dzisiaj tylko jeden z ubezpieczycieli odkrył się z taką strategią i inni jednak robią inaczej, bo w innym przypadku rzeczywiście ubezpieczenia zdrowotne i ich rozwój będzie fikcją.

I tak już w pełni na poważnie. (śmieszności pojawiające się w treści nie zależą od nas, są raczej odzwierciedleniem dobrego nastroju ze strony Pracowników Ubezpieczyciela) Wprowadzenie takich zapisów jest z punktu widzenia klienta bardzo niebezpieczne i może go narazić na dodatkowe koszty wcale nie takie niskie. I naprawdę nie chodzi w tym wszystkim o kalkulowanie ryzyka ubezpieczeniowego na odpowiednim poziomie. Bardziej chyba na próbie zabezpieczenia sobie tyłów w sytuacji gdyby coś poszło nie tak.

Kilka krótkich przykładów finansowych w odniesieniu dokładnie do tej firmy i do tych wskaźników.

1. Po trzecim miesiącu umowy odchodzi z Firmy 10 pracowników – wybrali inną drogę kariery – ich prawo. Składka za nich za MP Pracy została odprowadzona pomimo, że nie byli objęci badaniami wstępnymi, bo już je posiadali i przyjmijmy, że nie było u nich badań okresowych ani kontrolnych (statystycznie najpewniej tak by było) – Ubezpieczyciel dostał za nich 750 złotych składki.

2. Przyjmuje na ich miejsce 10 nowych pracowników – i do końca 12 miesięcznego okresu ubezpieczenia otrzymuje z tego tytułu 2250 złotych składki. Oczywiście wykonał badania wstępne MP. Pewnie w trochę niższej cenie niż założył, bo jednak rotacja dotyczy częściej niższych stanowisk i koszty MP w ich przypadku są niższe. W kalkulacji podano stanowiska, gdzie są wymagane między innymi badania psychotechniczne, a jak wiadomo dotyczą one co do zasady mniejszości stanowisk

3. Pracodawca się rozwija i zatrudnia w 5 miesiącu 10 dodatkowych osób. Płaci za nich składkę, są wykonane Badania wstępne MP – inkasuje 1750 złotych składki z tytułu MP. Czyli łącznie w przypadku tych 20 pracowników pracodawca zapłacił 4750 złotych składki z tytułu MP. Nie wliczamy składki za inne świadczenia medyczne. Nie ich dotyczy temat.

Zbliża się koniec umowy. Pracodawca podejmuje decyzję o zmianie ubezpieczyciela, bo jest niezadowolony z jakości świadczonych usług, albo np. dostał rekalkulację składki o 20% w rocznicę. I wtedy rzeczony Ubezpieczyciel wyciąga „broń atomową” i każe albo przyjąć nowe warunki, albo cofnąć rezygnację z umowy, albo zapłacić zgodnie z ofertą dodatkową składkę w wysokości 3000 złotych. Trochę dużo. I żadne tłumaczenie, że może a nie musi naliczyć tego nie zmienia. Jak uzna, że mu się to opłaca to naliczy, jak nie teraz to za rok. I trzyma w szachu klienta, albo każe mu dodatkowo płacić. Nie o to chodzi w ubezpieczeniach. Zastanawiam się jak w takim przypadku potraktować tę składkę. Według mnie przynajmniej w tej części pokrytej w regularnej składce miesięcznej jest to składka nienależna i nigdy nie powinna być pobrana.

Szczególnie źle czujemy się z tym, że ubezpieczyciel wprowadził takie zapisy do swojego produktu i nie poinformował brokera o tym, że produkt się zmienił (w naszej opinii znacząco). Sprawdziliśmy dokładnie i zapis pojawił się pod koniec zeszłego roku. Nie było go w ofertach i nagle się pojawia. Znaliśmy ten produkt dobrze, niektórzy nasi klienci z niego korzystają. Nie sprawdzamy zapisów szczegółowo za każdym razem kiedy już je znamy. Być może ubezpieczyciel liczył na to, że przemknie to nie zauważone i dowiemy się dopiero jak klient prześle nam pytanie dlaczego musi ponieść dodatkowe koszty.

I na koniec nasz wielki apel „Nie idźmy tą drogą”, bo prowadzi ona donikąd, a na pewno nie do rozwoju ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce.

Autor:
Daniel Zdziński

Blog